Wielka woda. Rozmowa z Posłem Bogdanem Zdrojewskim
Powódź w 1997 r. a sytuacja w 2024 r.. Co się zmieniło?
Panie Pośle, jako prezydent Wrocławia, który w 1997 roku walczył z powodzią w mieście, może Pan porównać sytuację sprzed lat z tą sytuacją dzisiaj? Co się zmieniło?
Poseł Bogdan Zdrojewski: Są oczywiście podobieństwa i są różnice. Różnice są przede wszystkim na plus, choć nie tylko. Jest zbudowany zbiornik Racibórz, który jest w stanie pomieścić 180 mln m³ wody z Odry i wypłaszczyć falę, która idzie do Wrocławia. Mamy też lepszą kontrolę na przebiegu Nysy i zbiornik, który także był poddawany określonym pracom. I ostatnia rzecz, zrobiono Wrocławski Węzeł Wodny, który jest w stanie przemieścić o 300-350 m³ więcej wody, co oznacza, że Wrocław jest zdecydowanie lepiej zabezpieczony.
Ale po pierwsze, różnica pomiędzy 1997 a 2024 rokiem jest nie tyle w wielkości opadów, ile rozkładzie tych opadów. Te opady w 1997 roku skoncentrowane były na obszarze górskim i podgórskim. W tym roku rozlały się one także na Wrocław. W 1997 roku, w momencie przyjścia fali, Wrocław posiadał suche wały i łąki oraz większą możliwość wykorzystania retencji naturalnych. Dziś te wały są namoknięte, a na łąkach pojawiła się woda. W związku z tym, możemy niestety spodziewać się także pojedynczych elementów katastrof, czyli np. przerwania wałów w miejscach kompletnie nieprzewidzialnych.
Jestem przekonany, że tej wody będzie przez Wrocław przechodziło nieco mniej, ale o ile mniej – tego nie są w stanie oszacować dzisiejsi eksperci; to mnie trochę martwi. Minęło 27 lat – mamy bardzo dobre prognozy i badania meteorologiczne, znamy wielkość opadu, znamy szybkość przepływu rzeki, znamy też dane dotyczące retencji na zbiornikach – powinniśmy mieć bardzo precyzyjną informację dla mieszkańców, dla samorządowców, dla tych wszystkich służb mundurowych, które podejmują działania. A to dlatego, że dobra, rzetelna i wyprzedzająca informacja poprawia skuteczność działań.
I ostatnia rzecz – podobieństwa. Mam wyrażenie, patrząc na te obrazki, że znowu jestem w 1997 roku – te same dramaty, te same tragedie, te same zniszczenia, po części te same miejscowości, jak na przykład Kłodzko; część miejscowości nowych w takim stanie katastrofy jak Głuchołazy, które dotknięte zostały w sposób szczególny. Nie wytrzymało kilka miejsc – mówię o nie tylko zbiornikach, ale także o urządzeniach hydrotechnicznych. To powoduje, że ten dramat w obszarze Kotliny Kłodzkiej i części Opolszczyzny jest gigantyczny.
Teraz jesteśmy w Parlamencie Europejskim w czasie sesji. Pani przewodnicząca Metsola zapowiedziała debatę w sprawie powodzi w Europie Środkowej. W tej chwili posłowie i posłanki przygotowują rezolucję w tej sprawie. Co Unia Europejska w Polsce już zrobiła dla ochrony przeciwpowodziowej, i co myśli Pan, że zostanie zrobione, żeby pomóc ofiarom tego kataklizmu
Pracujemy nad tą rezolucją, jesteśmy w finale i z pewnością będziemy zabiegać o kontynuację tych programów, ich rozszerzenie i wzbogacenie finansowe. Nie jesteśmy sami, bo jesteśmy także z Czechami, Słowakami, Austriakami – jest więcej państw. Są też inne państwa np. Portugalczycy czy Grecy, którzy sygnalizują, że ich także trzeba obejmować szczególną opieką, bo oni mają inne katastrofy przede wszystkim pożary. To też będzie w tej rezolucji uwzględnione. Natomiast nie zmarnowaliśmy tego czasu. Trzeba pamiętać, że pomaga nam m.in. Bank Światowy i Unia Europejska; zbiornik Racibórz został wybudowany także z udziałem środków europejskich – dosyć poważnych, bo było to blisko 400 milionów; więc pewne rzeczy zostały wykonane. Natomiast, wolę skoncentrować się na zaniechaniach lub błędach, bo je trzeba eliminować.
Mieliśmy zbyt dużą ingerencję w środowisko naturalne. W ostatnich latach, pojawiały się nieuzasadnione i przekraczające granice potrzeb wycinki lasów; czasami podejmowano decyzje dotyczące zbyt wysokiego stopnia zurbanizowania miast. Te błędy musimy eliminować. Nie może być sytuacji, w której lekceważymy siły natury i zmiany klimatyczne. One muszą być uwzględniane. Zaczynać powinniśmy od szacunków wobec pracy hydrologów, ale też urbanistów, którzy są zobowiązani i mają wystarczającą wiedzę, aby lepiej planować budowę określonych osiedli, elementów infrastruktury i planować określone parki, miejsca czy kanały ulgi. Musimy na to zwrócić uwagę.
Natomiast, co jest ważne z punktu widzenia Unii Europejskiej – Unii Europejska zdecydowała się na zbudowanie własnego systemu satelitarnego obserwacji ziemi -Copernicus. Obok tego mamy drugi system, też europejski - Galileo. Ale przy katastrofach to Copernicus jest najważniejszy. Ten system pozwala dość dobrze obserwować zjawiska, w tym także zagrożenia. Natomiast, jest on o tyle nieskończony, że jeszcze nie w pełni mogą z niego na bieżąco korzystać wszyscy, którzy odpowiadają za nasze bezpieczeństwa na dole, czyli służby mundurowe. Wydaje mi się, że Copernicus powinien rozwinąć te usługi, które będą ważne z punktu widzenia straży pożarnej, służb mundurowych, samorządów terytorialnych – tych osób, które podejmują decyzje o ewentualnej ewakuacji. W tym systemie nie ma luki, ale nie ma też pewnej usługi, która powinna być rozwinięta. O tym także staram się mówić przy okazji przygotowania rezolucji.
Mamy fundusze; fundusz solidarności, który jest dobrze skonfigurowany, ale pusty. Nie zawiera on w sobie wystarczających środków finansowych i wystarczających mechanizmów, które działałyby natychmiast, bez tego biurokratycznego opóźnienia. Będziemy o tym także rozmawiać w momencie powołania Komisji Europejskiej.
Ale jest jedna dobra wiadomość – wszystko wskazuje na to, że za znaczną część tych kwestii finansowych będzie odpowiadać nasz komisarz pan Serafin. Wczoraj mieliśmy z nim bardzo dobrą rozmowę. On wykazał się nie tylko kompetencją, co jest bardzo istotne, ale też wysokim poziomem empatii, a także umiejętnością poruszania się po biurokracji brukselskiej. Ja bardzo liczę na to, że także on będzie szczególnie wrażliwy, tak zresztą zadeklarował, na te potrzeby, które są związane z zagrożeniami i katastrofami, takimi m.in. jak powódź.
Fala kulminacyjna jest spodziewana w czwartek około południa. Co Pan – jako osoba, która stała się nie tylko symbolem tej walki, ale również twórcą wyobrażenia wizualnego o powodzi, jako autor zdjęć filmów z tego trudnego okresu – mógłby powiedzieć? Jakieś słowa otuchy dla wrocławian, wrocławianek, którzy w tej chwili z wielkim lękiem i obawą czekają na rozwój wydarzeń?
Zwycięstwo z taką katastrofą, z powodzią, składa się z trzech elementów. Pierwszy – ma miejsce przed powodzią, drugi – w czasie powodzi, a trzeci – zaraz po powodzi. Jeżeli chodzi o Wrocław czy Opole, to w kwestii tego, co przed powodzią to mamy ewidentny postęp. Ten czas nie został zmarnowany, a mógłby takim się stać, gdybyśmy potraktowali poważnie kategorię „powodzi tysiąclecia”, czyli takiej, która następnym razem zdarzy się za 1000 lat. Zdarzyła się po 27 latach. Nie zlekceważono tego, mamy zbiornik Racibórz, mamy przebudowany w Wrocławski Węzeł i mamy przebudowany Instytut Meteorologii, który lepiej monitoruje.
Druga bardzo ważna rzecz – czas samej powodzi. Jeżeli mamy scenariusze: pesymistyczny, realistyczny i optymistyczny, to zawsze wybieramy pesymistyczny. Zawsze wybieramy ten scenariusz najbardziej groźny, dlatego że w przypadku katastrofy lepiej zrobić coś więcej – np. wykonać więcej prac zabezpieczających i lepiej przygotować się na coś, co może nie nadejść, niż odwrotnie.
I trzeci element, on będzie ważny za moment – po powodzi. Im odbudowujemy szybciej, tym odbudowujemy skuteczniej i lepiej. Nie można powtórzyć scenariusza np. Kłodzka, który odbudowywał się kilkanaście lat. Dlatego, że w momencie, w którym powódź przychodzi ponownie po zaledwie 27 latach, to mamy naruszoną konstrukcję i kondycję psychospołeczną. Ludzie mogą pomyśleć, że nie warto inwestować i odbudowywać, że to wszystko nadaremne. I pojawia się pesymizm. Ten pesymizm jest ważny przed powodzią; natomiast, jak woda mija, potrzebny jest optymizm – ale optymizm uzasadniony, związany przede wszystkim z pamięcią o tym, że jeżeli mamy lipiec, a w tym wypadku wrzesień, to zima dla terenów powodziowych stanowi kolejne zagrożenie katastrofą. Trzeba pamiętać, że woda w murach, podziemiach, fundamentach i w rozmaitych obiektach zabytkowych, także w wałach, w czasie zimy podlega destrukcji.
Dlatego też, ja nie tylko będę trzymać kciuki, ale za moment otworzę też biuro deputowanego w Kłodzku, już mam to uzgodnione z Panią Moniką Wielichowską. Biuro otworzę, aby wspomagać władze samorządowe na tamtym terenie w wiedzę i też w elementy silnej motywacji do bardzo szybkiego projektu odbudowy i pozyskiwania środków finansowych; tak, aby na Boże Narodzenie znaczna część prac była wykonana, i żeby te ślady po powodzi były jak najbardziej skromne.
Bogdan Andrzej Zdrojewski (ur. 18 maja 1957 w Kłodzku) – polski polityk i samorządowiec. Absolwent filozofii i kulturoznawstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. W latach 1990-2001 pełnił funkcję prezydenta Wrocławia, zyskując szczególną popularność podczas powodzi w 1997 roku, gdy osobiście kierował akcją przeciwpowodziową w mieście. Był senatorem oraz posłem na Sejm, a w latach 2007-2014 pełnił funkcję ministra kultury i dziedzictwa narodowego. W 2024 roku został ponownie wybrany do Parlamentu Europejskiego, gdzie zasiada w Komisji Handlu Międzynarodowego oraz Komisji Kultury i Edukacji.